Nauczeni własnym doświadczeniami, naczytani amerykańskich poradników chcemy dać swoim dzieciom jak najwięcej. Często robimy to chwaląc je, bo my byliśmy mało chwaleni. Każdy chce by jego pociechy były pełne życia, zaradne, mądre i miały dobre poczucie własnej wartości.
Chwalimy, bo trzeba dziecko doceniać. Pytanie jak jednak to robić? Czy na wzór amerykanów często z entuzjazmem wykrzykiwać (ponieważ entuzjazm jest ważny): super!, świetnie się spisałeś! jesteś wspaniały!
Jak chwalić dzieci?
Okazuje się, że tego typu pochwały, to po prostu oceny tak jak jesteś dobry/zły. Część dzieci irytuje się nimi, ale większość bardzo się cieszy. Każdy lubi być doceniany, zauważany przez najbliższych i nie tylko. Dzieci te stają się czulsze na nasze preferencje. Starają się zadowolić nas. Jeśli jednak mają poczucie, że nie dadzą rady sprostać naszym oczekiwaniom, wycofują się lub stale się obawiają, że coś im się nie uda i nie będą dobre. Może pojawić się przekonanie, że nie są dobre lub niedostatecznie dobre. Stają się dziećmi a potem dorosłymi, którzy kierują się przede wszystkim cudzymi ocenami. Trudno im określić swój stosunek do rzeczy, ludzi, spraw, co lubią, a czego nie lubią. Za to wiedzą dużo na temat tego co lubią inni. Kiedy zapytasz taką osobę “co u ciebie słychać?” zawsze opowiada o życiu ważnych dla nich osób. Ich samych nie ma. Część z nich pracuje bardzo ciężko na zadowolenie ważnych dla siebie osób i poczucie wartości, oczekując od siebie coraz więcej.
Wyobraźmy sobie kobietę – inteligentną, młodą, która z dużą wrażliwością, a także radością i zażenowaniem opowiada, że dzisiaj idąc na sesje zobaczyła, że ma na spodniach kilka małych plamek. A jednak przyszła. Pierwszy raz odkąd się spotykamy opowiada o tym, że w takich sytuacjach nigdy by nie przyszła. Musiałaby się wróci do domu i spóźniła by się lub wcale nie przyszła, tak jak postępowała w wiele razy w podobnych sytuacjach. Zawsze w towarzystwie była pełna niepokoju czy czegoś nie zrobi źle, nie tylko w kwestii wyglądu, ale także zachowania, mimiki, czynności prostych jak jedzenie. Na wiele spotkań nie dotarła nigdy. Miała wrażenie, że obciąża sobą osoby przebywające z nią, jeśli nie jest idealna. Wiedziała na “rozum”, że coś jest nie tak, że inni aż tak nie przejmują się takimi sprawami, ale jej uczucia były silniejsze. Czuła się niegodna, ale także bezsilna wobec siebie samej.
Opisałam tutaj bardzo nasilone trudności. Jednak tak też się zdarza.
Ocena jest narzędziem oddziaływania i kierowania innymi. Taki sposób chwalenia prowadzi do tego, że dziecko uważa, że jego wartość, bierze się z tego, że jest wspaniale, ponieważ wypełnia wszystkie oczekiwania i zadania stawiane mu przez ważne osoby.
Jak więc reagować, kiedy dziecko przychodzi i pokazuje nam dzieło?
Co zrobić by umiało się opierać także o swoje zdanie i odczucie?
Możemy się ucieszyć, z samego faktu, że dziecko chce się z nimi dzielić swoim życiem i że pokazuje nam kawałek siebie. Możemy także zapytać co namalowało, co mu się podoba na tym rysunku, co lubi, a co mniej mu się podoba. Ważne by rozmawiać “o” , by zainteresować się troszkę tak jakby to był nieznany ląd. Tak jak w jakimś sensie dziecko, ale też i dorosły, jest nieznanym lądem. Być może zamiast od razu wystawiać cenzurkę “świetnie lub beznadziejnie” obejrzyjmy i poznajmy. Na koniec możemy także powiedzieć co nam się kojarzy z tym rysunkiem, co nam się w nim podoba, a co nie. Lub zapytać dziecko co mu się podoba.
Jakie ma to znaczenie?
- Dziecko uczy się zaglądać w siebie, znajdować i nazywać swoje uczucia, a także szukać i wyrażać swój stosunek.
- Kiedy rozmawiamy o rysunku to rozmawiamy o dziecku, jesteśmy ciekawi jego świata wewnętrznego, czyli jego. To daje dziecku, ale też dorosłemu poczucie bycia ważnym. Ważnym nie dlatego, że stworzyłem dzieło lub jestem najlepszy, ale ważny ponieważ jestem. Ważne jest to co mówię. Może nie zawsze inni się ze mną zgodzą, ale świat mnie wysłucha.
- Dla dzieci miarą miłości jest uwaga jaką mu poświęcamy. Najtrudniejsza jest obojętność. Niektóre dzieci są gotowe broić tylko po, to by rodzice zwrócili na nie uwagę. Pochwały “świetnie to zrobiłeś”, “jesteś wspaniały” lub proste “fajnie, fajny” szybko kończą naszą interakcję z dzieckiem. I tracimy okazję do poznania go. A więc więcej żyjemy naszymi wyobrażeniami o dziecku.
- Jest to fundament, a może sama esencja kontaktu z dzieckiem, uczy się ono wyrażać siebie i słuchać innych. Uczy się, że zadnia mogą być różne, co nie musi być złe.
- Zachęca także dziecko do eksplorowania siebie, innych, świata. A więc rozwijania się.
No dobrze, powiecie Państwo. Rysunek to tylko rysunek. Ale co w sytuacjach nauki?
Ważne by porównywać siebie do siebie, znajdować zmiany, czyli rozwój. Pozwala to dziecku, ale i nam dorosłym dostrzec że coś na co mamy wpływ; dostrzec, że jest jakiś efekt naszych wysiłków; ale także, poczuć, że mimo iż nie jesteśmy doskonali i może mamy nad czym popracować, to jednak są też dobre rzeczy, które robię. Tak jak w przypadku z rysunkiem, także możemy rozmawiać o tym co lubi a czego nie, co trudne a co łatwe, z czy mu się to kojarzy.
Podobnie warto traktować swoje wewnętrzne dziecko 🙂