Porównywanie się jak wiele funkcji naszej psychiki może nam dawać korzyści lub użyte niewłaściwie, może stanowić kłopot.
Dlaczego porównujemy się?
Jesteśmy gatunkiem stadnym, co oznacza między innymi, że ludzie są dla nas ważni i na wiele sposobów potrzebujemy ich w różnych sytuacjach. Potrzebujemy innych przede wszystkim w dzieciństwie by przeżyć i dorosnąć. Jednak, kiedy już jesteśmy samodzielni potrzeba kontaktu z ludźmi nie niknie, chociaż sposób i rodzaj potrzeb zaspokajanych w kontakcie z człowiekiem zmienia nieco charakter. Potrafimy sami przygotować sobie posiłek, przemieszczać się i komunikować, jednak wbrew pozorom, wciąż zależymy od innych na planie fizycznym, chociażby w ten sposób, że nie my hodujemy rośliny i zwierzęta jakie zjadamy. U ssaków stadnych, przede wszystkim u tych, u których opieka nad potomkami trwa dłużej, budują się także relacje emocjonalne i w tym sensie zawsze potrzebujemy innych. Skoro ludzie są tacy ważni dla nas, to obserwujemy ich i próbujemy zrozumieć, jak możemy uzyskać od nich zaspokojenie swoich potrzeb. A to bezpośrednio kieruje nas ku rozważaniom i dociekaniom dotyczącym ich preferencji i ich potrzeb. Rozumienie tego pomaga w wymianie i wzajemności zaspokajania potrzeb obu stron. Wymiana i wzajemność są podstawowymi wymiarami dorosłych relacji. Obserwowanie innych, porównywanie się do nich a także stawianie się na ich miejscu, pozwala także bardziej poznawać siebie.
Porównywanie jest narzędziem wychowawczym, które mniej lub więcej świadomie stosujemy. Kiedy mama mówi do dziecka: “popatrz jaki Jasio jest grzeczny, pracowity itp, a ty ..” zazwyczaj oznacza to stawianie zachowania Jasia za wzór oraz danie do zrozumienie własnemu dziecku, że mama chciałaby by ono także było takie grzeczne. Porównanie ma skłonić drugą osobę, by była bardziej taka jaką chcielibyśmy by była. W ten sposób dajemy także znać innym, co w swoim życiu i w innych osobach. Wszelkie zajęcia i sporty rywalizacyjne zawierają w sobie element porównywania i oceniania, co jest lepsze.
Jak radzić sobie z różnicami między ludźmi?
Możemy czynić porównania na 2 sposoby – porównywania siebie do innych lub do siebie samego z przeszłości. W każdym z tych przypadków konieczna jest obserwacja.
Porównywania siebie do innych dokonujemy poprzez obserwowanie reakcji ważnych osób na nasze zachowanie i zachowania innych ludzi. Pomaga nam to w poznaniu tego, co oni cenią, co jest dla nich ważne. Dzięki temu możemy się dostosować do ich oczekiwań, ale też przejmujemy ich wartości i cele. W zależności od rodzaju tych wartości, sytuacji oraz naszych wewnętrznych predyspozycji, proces ten może być dla nas korzystny lub niekorzystny. Porównywanie także bierze udział w budowaniu ideałów i może motywować do działania, by móc te cele realizować. Jest ono także pewnym narzędziem mającym na celu spełnienie czyichś oczekiwań, aby otrzymać jego miłość lub uwagę. Jest to naturalny proces. Ujawnia się on wcześnie, kiedy jako malutkie dziecko, które chce mieć mamę zawsze przy sobie, aby stale zaspokajała jego potrzeby, zaczyna dostrzegać, że mama bywa zajęta kimś innym. Może to być małżonek lub rodzeństwo. Pojawiają się trudne uczucia zazdrości, frustracji czy lęku, z którymi maluch musi się uporać. Doświadczenia tamtych dni reaktywują się w nas zawsze, kiedy na horyzoncie rysują się osoby lub sytuacje, które mogą odebrać uwagę ważnej dla nas osoby.
Wyobraźmy sobie sytuację dwóch braci. Jeden z nich jest wszechstronnie uzdolniony i osiąga świetne wyniki w wielu dziedzinach. Drugi z braci, nie tak uzdolniony, jest zwyczajnym chłopcem, dobrze radzi sobie w szkole, ale w żadnej dziedzinie nie jest wybitny. Młodszy z chłopców często porównuje się do starszego brata, w związku z czym przeżywa frustrację i czuje się gorszym. Pytanie brzmi: jak rodzice chłopców mogą wspierać obu tak by młodszy lepiej mógł radzić sobie z różnicą między nim a bratem. Podstawą, nie zawsze łatwą do zrealizowanie, jest nasza zgoda na różnice między ludźmi. Spostrzeganie ich jako zasób, a nie ograniczenie lub tylko braki, pozwala doceniać wiele aspektów innych ludzi oraz nas samych. Każdy z nas ma silne i słabe strony, chociaż niekoniecznie przejawy ich widać w osiągnięciach w szkole lub stanowią bezpośrednio wykonywany przez nas zawód. Gdzie szukać zalet i silnych stron? Widać je w naszych preferencjach, w tym co lubimy, w tym co spontanicznie podejmujemy. W każdym zachowaniu można znaleźć zasób – czasem jest to wytrwałość, czasem odwaga, ciekawość, uważność, ruchliwość, towarzyskość, nasze intencje. Do pracy pozostaje to, abyśmy znaleźli niszę, gdzie możemy nasze predyspozycje wykorzystać konstruktywnie. Często w czasie pracy z pacjentami, kiedy wychodzi temat porównywania się do innych zadaję pytanie: jak sądzą czy ważniejszy, lepszy itd jest zawód prawnika, matematyka lub managera czy kucharza? Większość odpowiada, że ważniejsze są zawody z pierwszej grupy. Świetnie, ale przecież ten manager też musi coś jeść, w coś się ubrać. Każda z tych ról jest ważna dla społeczności. Gdybyśmy sami wykonywali wszystko czego potrzebujemy w życiu, ludzkość byłaby nadal w epoce rolnictwa lub myślistwa. Cały sukces ludzkości opiera się na naszej różnorodności i umiejętności wymiany zasobami.
Po drugie ważnym jest także by porównywać siebie do siebie, umieć dostrzegać i doceniać postępy jakie czynimy, to że jesteśmy gdzieś dalej niż byliśmy, że się czegoś nauczyliśmy, nawet jeśli są osoby, które lepiej daną rzecz wykonują. W zasadzie zawsze takie się znajdą koło nas lub w mediach. Natomiast ważnym jest, że my także osiągamy, uczymy się, doświadczamy i rozwijamy się. Rozumiemy więcej niż wczoraj, umiemy więcej niż przedwczoraj i możemy się zmieniać. Takie podejście bardzo pomaga w motywowaniu dzieci do nauki i poznawania nowych rzeczy – “popatrz, to już umiesz, tego się nauczyłeś !”. A my jesteśmy tylko nieco większymi dziećmi :). Pomaga nam także poczuć zadowolenie, satysfakcję i poczucie własnego miejsca w życiu, nawet obok ktoś jest wybitny.
Paradoks uzdolnionych dzieci
Na koniec chciałabym się podzielić z Państwem równie ważnymi wnioskami płynącymi z badań dotyczących uzdolnionych dzieci. Pokazują, że statystycznie dzieci bardzo zdolne w porównaniu z dziećmi przeciętnie uzdolnionymi w dorosłym wieku osiągają paradoksalnie mniej. Pytanie dlaczego? Okazało się, że dzieci którym nauka “sama wchodziła do głowy” nie miały treningu w radzeniu sobie z frustracjami na tym polu i nie nauczyły się pracować nad uzyskiwaniem efektów. nie mają cierpliwości, wytrwałości w pokonywaniu trudności, czasem nie zdają sobie wcale sprawy, że coś takiego można wypracować. W związku z tym, kiedy w wieku dorosłym zadania, jakie stają przed nimi są coraz bardziej skomplikowane, jeśli coś im nie wychodzi, bardzo szybko się zniechęcają lub tracą wiarę w siebie. Można powiedzieć, że postępują wg schematu: albo mi wychodzi i jestem super, albo nie nadaje się do tego lub jestem kiepski, czyli należy tę sprawę zostawić. Dzieci mniej zdolne, ale nauczone do wkładania wysiłku, by coś uzyskać, trening wytrwałości i umiejętności odraczania gratyfikacji mają już przećwiczony. Kojarzy mi się to z licznymi wypowiedziami osób ze świata artystycznego, biografów, którzy podkreślali, że sukces związany był także z ogromnym wysiłkiem włożonym w pracę, a nie tylko samym talentem.
Opracowanie: Psycholog – psychoterapeuta Katarzyna Stefaniak
Przeczytaj także : Chwalenie
zdjęcie pixabay