Chyba każdy z nas miał taka chęć by ktoś inny zrobił za nas coś ważnego. Poszedł na egzamin, do pracy lub przekazał komuś coś przykrego. Albo by powiedział nam jaki będzie wynik (a więc poniekąd wybrał, czy coś zrobić czy zrezygnować) . Każdy marzył choć przez chwile o tym. I to jest naturalne. Bywa jednak tak, że mniej lub bardziej świadomie mamy nieustająco takie oczekiwania, że to inny powinni się zmienić by nam było dobrze, byśmy się nie martwili lub byśmy byli szczęśliwi; lub by za nas konfrontowali się z różnymi sprawami – odmówili za nas, poprosili za nas, wysłuchali za nas lub naprawili za nas, a także poczuli się winni za nas.
W życiu codziennym przyjmuje to różne obrazy – osoby władczej i wyraźnie oczekującej można powiedzieć roszczącej sobie prawo do różnych przywilejów; osoby stale widzącej winę w innych – może ona głośno krytykować innych lub być wycofaną niewiele mówiącą, dość bierną. Może także na różne sposoby osoba taka wciąż pokazywać, że potrzebuje pomocy, bo jest biedna, niewiele wie, boi się lub pokazuje się bezradną, czasem epatuje trudnymi sytuacjami w jakich się znajduje i kłopotami -bywa do rozmiarów ofiary, która tkwi w bardzo trudnych sytuacjach.
Kiedy spojrzymy na sytuacje, w których mieliśmy ochotę by ktoś „wybawił nas od trudności” lub „poniósł za nas nasz krzyż” odnajdujemy w sobie dość naturalną chęć by uniknąć trudnych uczuć. Nie przeżywać przykrości, poczucia odrzucenia kiedy ktoś nam odmówi; rozczarowania lub porażki, gdy nie uda nam się nasz plan; być może i poczucia winy, poczucia gorszości lub braku umiejętności, kiedy nie uda nam się zrealizować czegoś. Czasem w ten sposób unikamy konfrontacji z poczuciem niepewności, bezsilności lub uświadamianiem sobie nieprzyjemnej prawdy:
że nie na wszystko mamy wpływ, nie jesteśmy wszechmocni ani nieomylni.
Że nie zawsze świat będzie toczył się tak jak tego zapragniemy, a już na pewno nie bez naszego wysiłku. Pokusa by oddawać odpowiedzialność za swoje życie, za to jak ono przebiega jest ogromna.Możemy sobie powiedzieć – to nie moja wina, że tak jest, ja jestem dobra to świat jest zły i niesprawiedliwy. W danej chwili czujemy ulgę, „ufff nic nie muszę robić!”. Nie muszę się zastanawiać nas sobą nas tym co ja może zaniedbuję, nie dostrzegam, niszczę.
Jednak cena za taką postawę jest ogromna.
Po pierwsze:
Oddawanie odpowiedzialności za swoje życie światu powoduje, że inni konfrontują się z porażkami, ale także z sukcesami. Uczą się jakie są ich silne strony a jakie słabe lub wymagające pracy, uczą się jak świat działa i na co mają realny wpływ a na co nie. Mają możliwość budowanie realnej i dość stabilnej, ale nie sztywnej samooceny.
A my nie. My tylko obserwujemy. Jesteśmy jak statki, bez steru, rzucane tam gdzie fale poniosą. Nawet jeśli mamy poczucie sprawności, mając kogoś kto nas stale wybawia z opresji, to jednak to poczucie jest kruche i w głębi wciąż boimy się, że bez tej osoby zginiemy. Tym mocniej musimy ściskać tą osobę.
Po drugie:
W ten sposób odcinamy się od siebie, odwracając oczy od niewygodnych spraw i uczuć nie możemy nauczyć się jak sobie z nimi radzić. Tracimy także ciągłość siebie, a w efekcie rozumienie siebie i innych.
Myślę , że w pewnych kręgach jest to post niepoprawny. Mówienie o winie, kiedy wszyscy uczą się by nie czuć się winnymi. Uważam natomiast, że adekwatne rozpoznanie za co odpowiadamy, chociaż trudne i konfrontujące nas, daje więcej siły i oparcia w sobie, ale także więcej spokoju w relacjach z ludźmi. Bardziej możemy być z innymi niż musimy być za wszelką cenę. Daje to więcej swobody w relacjach z ludźmi.
Powiecie Państwo:
No dobrze, ale przecież nie można stale się zamartwiać, czuć winnym. To nie prowadzi do niczego dobrego, pojawia się depresja.
Tak, zgadza się. Ważnym jest rozpoznanie za co rzeczywiście jesteśmy odpowiedzialni i na co mamy wpływ. A wbrew pozorom skrajne oddawanie odpowiedzialności innym także jest przyczyną depresji, niezadowolenia czasem także nerwic i frustracji. Nieadekwatność tak w jedną jak i w drugą stronę powoduje komplikacje.
W następnych postach chcę szerzej napisać o nadmiernej odpowiedzialności oraz o poczuciu winy.
zainteresowanym zapraszam także do zapoznania się z powiązanymi artykułami: